XXI. wiek zmienił w istotny sposób treść wielu jednoznacznych wcześniej terminów. Dzisiaj wojna nie musi oznaczać tego, czym była kilkadziesiąt lat temu. Działania „zielonych ludzików”, operacje cybernetyczne, terroryzm, przestępczość i inne tego typu akcje, zwane wojną hybrydową, mogą prowadzić dzisiaj do tego samego celu politycznego co tradycyjne działania wojenne.
Nieracjonalną wydaje się dzisiaj niszcząca totalnie wojna jądrowa, skoro można pokonać przeciwnika, niszcząc np. jego gospodarkę czy wręcz cywilizację poprzez sterowany, potężnych rozmiarów napływ tzw. „uchodźców” czy też lockdown, wynikający z faktycznego lub rzekomego zagrożenia zdrowia i życia przez rozprzestrzeniający się (lub rozprzestrzeniany?) wirus.
Wojna domowa kojarzy się nam najczęściej z hiszpańską La guerra civil (1936-39) czy też – mniej znanym – konfliktem polsko-polskim w latach 1704–1706.
Mając na uwadze wstępne uwagi, możemy chyba powiedzieć, że dzisiaj wojna domowa nie musi wcale oznaczać barykad na ulicach i strzelających do siebie obywateli tego samego państwa.
Zdaniem piszącego tego słowa, wieloletni już ostry konflikt polityczno-społeczny w Polsce ma charakter hybrydowej wojny domowej, prowadzonej przez dwa plemiona, określające się jako „koalicja rządząca” lub „obóz zjednoczonej prawicy” oraz opozycja (zwana złośliwie przed adwersarzy „opozycją totalną”). Oczywiście rodzaj i liczba ofiar tej wojny polsko-polskiej nie jest porównywalna z rezultatami konfliktu np. pomiędzy np. plemionami Hutu i Tutsi, niemniej jednak jej skutki i prawdopodobna eskalacja konfliktu mogą budzić niepokój.
Także konflikty społeczno-polityczne i ich szczytowanie w postaci potężnych demonstracji „żółtych kamizelek” w dzisiejszej Francji można uznać za rodzaj wojny domowej, która prawdopodobnie także przybierze jeszcze bardziej gwałtowne formy w najbliższej przyszłości wskutek gospodarczego kryzysu pokowidowego.
Niedawne zajęcie siedziby amerykańskiego kongresu przez zwolenników prezydenta Trumpa, skutkujące m.in. ofiarami śmiertelnymi, również ma charakter kiełkującej wojny domowej w USA. Eskalacja konfliktu za oceanem jest wysoce prawdopodobna choćby ze względu na widoczną wyraźnie determinację obydwu stron tej wojny amerykańsko-amerykańskiej.
Przedstawione tu trzy rodzaje hybrydowych wojen domowych w Polsce, Francji czy USA wskazują, iż protestujący nie mają szans osiągnąć założonych celów, organizując swe demonstracje w ten sam sposób jak dotychczas. Albo będą przysłowiowo bezskutecznie bili głową w mur jak dotąd i w końcu przestaną (na co liczy druga strona konfliktu), albo zmienią metody protestu.
Zmiana ta może oznaczać znaczną radykalizację. Trzeba pamiętać, iż wojna polko-polska przyniosła już ofiary śmiertelne. W Łodzi w 2010 roku zamordowany został pracownik biura poselskiego PiS, Marek Rosiak, a morderca nie krył, iż chciał zabić przywódcę jednej ze stron konfliktu – prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego. Na początku 2019 zamordowany został z kolei prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Jego zabójca oświadczył m.in.: ”… Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz.”
W roku 2017 aktu demonstracyjnego samopodpalenia dokonał Piotr Szczęsny, gruntownie wykształcony chemik i szkoleniowiec – „w proteście przeciwko polityce Prawa i Sprawiedliwości oraz inspirowanej politycznie dyskryminacji…”
W 2012 roku pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, Brunon Kwiecień przygotowywał wysadzenie w powietrze budynku Sejmu RP. Gdy ujawniono to, po Polsce zaczęły krążyć różnego rodzaju dowcipy, które można było interpretować jako przejaw radykalizacji nastrojów społecznych. Znane są przypadki ostrych rodzinnych konfliktów z powodu różnych sympatii politycznych.
Nie można wykluczyć, że wojna domowa toczona od lat przez obydwa polskie plemiona polityczne przeobrazi się wkrótce w gwałtowne starcia uliczne, a osoby mało odporne psychicznie czy też cierpiące na zaburzenia psychiczne będą decydować się na akty przemocy, skutkujące ofiarami. Radykalizację przyśpieszą zapewne nie tylko wyjątkowo negatywne skutki gospodarcze lockdawnu (niedawno, prawdopodobnie z powodu bankructwa samobójstwo popełnił 56-letni restaurator z Wrześni, Jarosław Gasik), ale zmiany w psychice ludzi odizolowanych od całego świata z powodu tego, co określane jest mianem „pandemii”.
Scenariusz numer dwa to zmiana form protestu na metody propagowane np. przez Mahatmę Gandhiego – non violence – bierny opór. Gandhi zalecał stosowanie ponad 200 metod non violence. Skoro jednak marsze uliczne okazały się bezskuteczne, nie można wykluczyć, iż zdesperowana część jednego z walczących plemion zdecyduje się np. na obywatelskie nieposłuszeństwo (civil disobedience) , odmowę respektowania praw uznanych za niesprawiedliwe, co także mieści się na liście Gandhiego. Protest może np. przybrać formę całkowitej blokady przez demonstrantów budynku parlamentu, rządu czy ministerstw czy lotnisk?
Skoro w Polsce referendum jest fikcją, nie można uznać zainstalowanego u nas systemu za w pełni demokratyczny, zatem obywatele – nie mając możliwości wyrażenia swej opinii np. w drodze wiążącego referendum – będą uciekać się prawdopodobnie do civil disobedience.
Przedrewolucyjna atmosfera w wielu państwach demokratycznych, zwłaszcza w USA czy Francji, może oczywiście wpłynąć na sytuację w Polsce i przyśpieszyć aktywność społeczną, która jeszcze bardziej sprzyjać będzie zaostrzaniu form prowadzonej wojny domowej.
Nic nie wskazuje na to, by uczestnicy wojny polsko-polskiej zdolni byli do jej zakończenia czy nawet do zawieszenia broni. Wypada więc tylko mieć nadzieję, iż jeszcze raz przysłowie okaże się mądrością ludu i tam, gdzie dwóch się bije, trzeci skorzysta. Zdegustowani tym konfliktem Polacy odwrócą się od jednej i od drugiej jego strony i wybiorą trzecią drogę, całkiem nową propozycję polityczną?
Marek Ciesielczyk