27 maja w tygodniku TEMI ukazała się skrócona wersja artykułu – online tutaj:
https://www.temi.pl/downloads/temi-e-wydanie-21-2022/
_____________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
27 maja obchodzimy w Polsce Dzień Samorządu Terytorialnego. Zazwyczaj słyszymy, że reforma samorządowa to jedna z nielicznych udanych przemian naszego kraju po 1989 roku. Czy tak jest naprawdę? Rzućmy okiem na średniej wielkości miasto w Małopolsce – 100-tysięczny Tarnów.
Każda gmina powinna opracować strategię rozwoju, w związku z czym także i (póki co) 100-tysięczny Tarnów musiał taki dokument przedstawić. Po raz kolejny okazało się jednak, iż miasto nie stać na działanie racjonalne. Strategia okazała się bowiem swego rodzaju zakalcem zarówno pod względem merytorycznym jak i językowym.
Tarnowska autarchia
Gdyby autorzy tego dokumentu byli profesjonalistami z wyobraźnią, mógłby on pomóc wydostać się Tarnowowi z najbardziej dotkliwego kryzysu, w jakim znalazło się miasto pod rządami prezydenta Romana Ciepieli, nazywanego przez złośliwych „burmistrzem” (z miasta ucieka tak duża liczba młodych osób, iż wkrótce faktycznie włodarz z prezydenta przeistoczy się w burmistrza) lub „pszczelarzem” (ze względu na swe wykształcenie i początek kariery zawodowej).
Choć strategia została opracowana przez Wydział Rozwoju Urzędu Miasta Tarnowa (pod kierunkiem jego dyrektora Rafała Kościenia), podpis pod nim złożył sam prezydent Roman Ciepiela, który tym samym przyjął za ten dokument odpowiedzialność.
Prawdopodobnie gdyby dyrektor Koścień zdobył się na odrobinę odwagi, nie zgodziłby się na taką treść i formę „zakalca” zwanego strategią rozwoju. Domniemywać można, iż jakikolwiek sprzeciw wobec despotycznego szefa mógłby zakończyć się dla Kościenia podobnie jak wcześniej dla Prezesa MPEC, Krzysztofa Rodaka, który nie miał innego wyjścia jak podanie się do dymisji po tym, gdy odważył się publicznie wyrazić inne zdanie niż prezydent.
Czy na stok narciarski na Górze św. Marcina będziemy dojeżdżać tramwajem?
Tak zwana „strategia rozwoju Tarnowa” (bo trudno ten dokument nazwać prawdziwą strategią) nie zawiera tak naprawdę żadnej skutecznej recepty na wyjście miasta z dna, na które zepchnęła je nie licząca się z nikim i z niczym semiprezydentura Romana Ciepieli. Po lekturze tego dokumentu w pamięci – jako jedyna konkretna rzecz tam zaproponowana – pozostaje chyba tylko sugestia, by w Tarnowie zaczął kursować …. tramwaj , a na Górze św. Marcina stworzono stok narciarski.
Ktoś mógłby oczywiście w tym miejscu zażartować, mówiąc, iż prezydent Ciepiela i tak jest w swych „strategicznych” propozycjach „rozwoju” Tarnowa powściągliwy, bo mógł zamiast wyciągu narciarskiego i tramwaju zaproponować na przykład budowę w Tarnowie metra albo lotniska.
W Ciepielowej strategii na liście plusów miasta, które go wyróżniają na tle innych grodów tego typu, wymieniona jest… ”…wysoka liczba członków klubów sportowych…” . Być może autorzy dokumentu sądzą, iż pozycja naszego miasta w Polsce ulegnie znaczącej poprawie, gdy liczba ta wzrośnie jeszcze bardziej.
Gdy jednak poważnie odniesiemy się do zawartości „strategii”, musimy przyznać, że wielkim jej plusem jest jawne przyznanie się autorów (oraz podpisanego pod nią prezydenta) do całego szeregu problemów, które sprawiają, że Tarnów to miasto w ruinie.
Minusy Tarnowa wymienione w dokumencie to m.in.: „ niska atrakcyjność miasta, jako miejsca wyboru dla ludzi młodych” (sam Ciepiela zraża młodych do Tarnowa swą nierozumną polityką, przyp. M.C), „niska konkurencyjność lokalnej oferty mieszkaniowej”, „brak silnej identyfikacji z miastem”, „brak silnego poczucia wspólnotowości”, „kryzys autorytetów i brak liderów” (większość z nich wytępił sam Ciepiela, przyp. M.C.), „niewykorzystany potencjał współpracy z gminami ościennymi” (przecież Ciepiela sam zraża do siebie wójtów tych gmin!), „niski poziom dialogu i brak zaufania” (prawie wszyscy tarnowianie, którzy zabierają głos, zarzucają Ciepieli brak dialogu i autorytaryzm), „brak ścieżki kariery” (cały Tarnów jest świadkiem przyjmowania na dobrze płatne stanowiska w mieście „krewnych i znajomych królika”), „niewystarczająca współpraca na linii samorząd-lokalny biznes” (tarnowscy przedsiębiorcy od lat skarżą się na brak dialogu z Ciepielą).
Z drugiej strony, kilka stron dalej czytamy w „strategii”: „Tarnów to miasto, w którym mieszkańcy czują więź ze swoim miastem…., a kolejne pokolenia wzrastają w poczuciu dumy z dorobku przeszłości…” To w sposób oczywisty jest całkowicie sprzeczne z wcześniej opisanymi problemami miasta. Można by rzec, iż tego typu sprzeczności trącą swego rodzaju „schizofrenią strategiczną” (sic!).
Sytuację Tarnowa ma, zdaniem autorów strategii, poprawić „przeniesienie jednej z kluczowych instytucji wojewódzkich do Tarnowa.” Szkoda, że nie wspomina się ani słowem o podjęciu w przyszłości próby ulokowania w Tarnowie jakiejś istotnej instytucji państwowej (pamiętamy nieudolne próby umiejscowienia tu kilka lat temu Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej).
W „strategii” jest także mowa (jak na ironię!) o zwiększeniu dostępności mieszkańców do uprawiania sportu. Przypomnijmy, iż to właśnie w czasie prezydentury Ciepieli cena 1-godzinnych biletów wstępu na miejską pływalnię krytą wzrosła do 21 złotych! Dla porównania – 1 godzina w Termach Chochołowskich (przy 3-godzinnym pobycie) kosztuje niewiele więcej!
Upieranie się Ciepieli od kilku już lat przy tworzeniu jakiegoś enigmatycznego „Centrum Dialogu” zakrawa także na kpinę ze względu na powszechnie znaną niechęć prezydenta do jakiegokolwiek dialogu. Niektórzy żartują, że to ma być centrum dialogu prezydenta chyba tylko ze swoją małżonką (sic!), gdyż z nikim innym Ciepiela nie jest w stanie się porozumieć.
Kolejnym prezydenckim pomysłem science fiction (z naciskiem na fiction) jest propozycja stworzenia obiektu, który Ciepiela nazywa „Tarnowskie Gniazda Innowacyjnych Specjalizacji”. Niektórzy prześmiewcy mówią, że zamiast tworzenia tych tajemnych „Gniazd” prezydent powinien doprowadzić do tego, by Tarnowską Kartę można było otrzymać po jednej wizycie w jednym miejskim budynku, a nie ganiać między Nową i Goldhammera!
Zamiast pisać w „strategii” o „rewitalizacji Góry św. Marcina poprzez rozwój infrastuktury rekreacyjnej”, miasto powinno skupić się na przyśpieszeniu postępowania sądowego w celu uzyskania prawa własności Góry, a w następnym etapie na przygotowaniu koncepcji odbudowy zamku przy pomocy funduszy zewnętrznych i stworzeniu tam przyciągającej turystów atrakcji.
Co jest najważniejsze dla Tarnowa?
Oczywiście ważnym jest podtrzymanie tradycji zachęcania turystów z Izraela do wizyt w Tarnowie, ale nie można koncentrować się wyłącznie na promocji Tarnowa wśród Żydów, ignorując Polonię. Tarnów mógłby spełniać rolę swego rodzaju światowej stolicy polonijnej.
Najistotniejszym jednak celem jest pozyskiwanie znaczących inwestorów, którzy mogliby stworzyć w Tarnowie dobrze płatne miejsca pracy. Dlatego potrzebne są trzy typy działania, całkowicie pominięte milczeniem w Ciepielowej „strategii”.
– Po pierwsze należałoby gruntownie zreformować strukturę i funkcjonowanie Urzędu Miasta, przypisując wyjątkowe znaczenie (obok oczywiście przyszłego – innego ma się rozumieć – prezydenta) czterem urzędnikom – dwóm prawdziwym (w odróżnieniu od dzisiejszych trzech wirtualnych) wiceprezydentom, którzy przejęliby część dzisiejszych obowiązków prezydenta (który dziś nie chce dzielić się władzą z nikim). Między innymi byłby to nadzór nad wszelkimi działaniami proinwestycyjnymi. Trzecią kluczową osobą w mieście byłby dyrektor połączonych wydziałów rozwoju i promocji (który Ciepiela nazywa dzisiaj Wydziałem Komunikacji Społecznej) i to on byłby przede wszystkim odpowiedzialny za pozyskiwanie zewnętrznych inwestorów. Czwartym filarem musi być dyrektor generalny Urzędu Miasta, który zastąpiłby dzisiejszą panią Sekretarz i faktycznie kierowałby całym urzędem, odciążając prezydenta.
O dziwo, nawet w „strategii” dostrzeżono także znaczenie sfery personalnej, jako że czytamy w niej m.in.: „… o rozwoju miasta, jego poziomie i tempie decydują ludzie – ich talenty, wiedza, przedsiębiorczość, inicjatywy…”. Obecna, miejska kadra kierownicza nie ma ani talentu, ani wiedzy, a tym bardziej inicjatywy. Prezydent skutecznie „wyczyścił” Urząd Miasta i jego jednostki z ludzi bardziej inteligentnych od niego.
– Po drugie należałoby jak najszybciej opracować szczegółowy plan komasacji działek pod inwestycje. Od 30 lat nikt się tym nie zajmuje i dlatego Tarnów nie posiada wystarczająco dużych terenów inwestycyjnych. Potencjalni inwestorzy ciągle się na to skarżą, lecz kolejni prezydenci wolą wydawać pieniądze na przykład na etaty dla „znajomych i krewnych królika”, kuriozalne „budki kebabowe” na Wałowej, mające być jakimiś miejskimi centrami czy „marsjańskie” parklety, z których niedawno naigrawała się telewizja POLSAT w głównym wydaniu „Wydarzeń” – niż na wykup działek pod duże inwestycje.
– Po trzecie Tarnów musi porozumieć się z ościennymi gminami, by zwiększyć swą powierzchnię wzorem Rzeszowa. Oczywiście dopóki prezydentem Tarnowa będzie Roman Ciepiela, będzie to niemożliwe, gdyż jest on ustawicznie skonfliktowany z wójtami tych gmin. By przyłączyć sąsiednie gminy do Tarnowa, będzie potrzebna także stosowna decyzja polityczna na szczeblu centralnym. Również i w tej sprawie Ciepiela jest swego rodzaju „kulą u nogi” ze względu na swe wybryki polityczne. Jeśli ktoś jako prezydent 100-tysięcznego miasta gania pod sądami ze świeczką lub wyłącza światło na miejskich ulicach na znak politycznego protestu, nie ma szans na skuteczny lobbing w Sejmie czy w Radzie Ministrów w celu uzyskania poparcia dla powiększenia powierzchni miasta, co zapewniłoby Tarnowowi nowe (jakże potrzebne) tereny inwestycyjne.
Code Talk Nawaho – czyli szyfrowana komunikacja społeczna prezydenta
Podejrzewam, iż oprócz autorów strategii (choć i tego nie można być pewnym) jestem jedyną osobą, która zdołała uważnie przeczytać cały, 90-stronicowy tekst, naszpikowany niezrozumiałymi dla przeciętnego człowieka sformułowaniami, choć przecież strategia miała być konsultowana z mieszkańcami. Nie można wykluczyć, iż ten pseudointelektualny bełkot jest wynikiem dosłownego tłumaczenia części tekstu z języków obcych bądź też zastosowania metody „kopiuj – wklej” z jakichś opracowań akademickich.
Oto próbki języka sygnowanej przez prezydenta Ciepielę „strategii”:
„włączenie różnych grup interesariuszy”, „proces identyfikacji priorytetów”, „czołowe miejsce współczynnika skolaryzacji brutto”, „wysoka suburbanizacja”, „kompaktowość miasta”, „idea geometrii równości”, „niewystarczająca skala wewnętrznych impulsów rozwojowych”, „standaryzacja infrastruktury”, „miasto twórczych rezydencji”, „jednostki fizjograficzne”, „zdywersyfikowana gospodarka”, „ukształtowanie hierarchicznej struktury obszarów centralnych”, „klarowna delimitacja”, „obszar strategicznej interwencji to obszar będący przedmiotem koncentracji działań polityki rozwoju ukierunkowanej terytorialnie”, „ocena ex-ante”.
Wobec tego urzędniczego bełkotu, pretendującego do rangi semi-naukowego tekstu wyjątkowym paradoksem jest stwierdzenie na stronie 85: „dokumenty sporządza się co do zasady w języku niespecjalistycznym i formie realizującej zasady dostępności”, co oczywiście nie ma nic wspólnego z hermetyczną formą podpisanego przez prezydenta dokumentu.
Wydaje się, ze forma ta została zasugerowana dyrektorowi Kościeniowi przez samego Ciepielę, który swe kompleksy nie-intelektualisty często usiłuje maskować mądrymi słowami. Komórka, która w Urzędzie Miasta zajmuje się promocją i informacją, zamiast po prostu „Wydział Promocji” nazywa się „Wydziałem Komunikacji Społecznej”, a dawny Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Ciepiela przechrzcił niedawno na „Centrum Usług Społecznych”. Te mądre nazwy – jak się wydaje – znacznie poprawiają samoocenę Romana Ciepieli.
W czasie wojny w armii amerykańskiej służyli Indianie Nawaho, posługujący się w komunikacji radiowej językiem, którego nie był w stanie rozszyfrować wróg. Być może Ciepieli przyświeca podobny cel? (sic!)
Czym się różni Pan Ciepiela od Pana Jourdain’a?
Najbardziej odkrywcze stwierdzenia znajdziemy chyba w części poświęconej rzekom i strumykom. Z Ciepielowej „strategii” rozwoju miasta dowiadujemy się bowiem o rzeczach zupełnie nam nieznanych, np.: „największą rzeką jest Dunajec, opływający miasto od strony zachodniej….”, „Do Białej i Dunajca uchodzą liczne potoki i strumienie…”, „Dunajec jest prawym dopływem Wisły…”, „(Wątok)… wpada do Białej…”.
Można w tym miejscu spytać, czy wśród pół tysiąca zatrudnionych przez Ciepielę w Urzędzie Miasta Tarnowa nie znalazł się nikt, kto miałby odwagę wybić prezydentowi z głowy wpisywanie takich komunałów do strategii rozwoju miasta?!
Niepokoić może, iż prezydent Ciepiela –– nie tylko nie zdaje sobie sprawy, iż do dokumentu, który powinien zawierać zarówno poważną treść jak i formę, wprowadza prozę truizmu, ale – w odróżnieniu od molierowskiego pana Jourdain’a – nie daje sobie wytłumaczyć, że to taka właśnie proza komunałów.
Pan Jourdain nie zdawał sobie sprawy, że mówi cały czas prozą, ale w końcu przyjął to wiadomości z ust człowieka mądrzejszego. Pan Ciepiela zaś nie ma szans na taką lekcję, gdyż obsesyjnie eliminuje ze swego otoczenia ludzi inteligentniejszych od siebie.
Co odróżnia prezydenta Tarnowa od króla Midasa?
Można by oczywiście całkowicie zlekceważyć dokument, o którym tu mowa, gdyby Tarnów rozwijał się. Wówczas żadna strategia rozwoju miasta nie byłaby mieszkańcom potrzebna do szczęścia. Jednak rzeczywistość wygląda niestety inaczej.
Ranking Finansowy Samorządu Terytorialnego w Polsce – „jedyne opracowanie w kraju, które obejmuje wszystkie jednostki samorządu terytorialnego. Jest kompleksowe, apolityczne i obiektywne, mierzone aktualnymi wskaźnikami ekonomicznymi”, przygotowany przez naukowców z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego, potwierdził fatalną sytuację, w jakiej znajduje się Tarnów, plasując się dopiero na 60. miejscu na liście 66 miast polskich na prawach powiatu.
Jak wiadomo, wszystko, czego dotknął król Midas, zamieniało się w złoto. Kilkuletnia kadencja prezydenta Tarnowa jednoznacznie pokazuje, iż wszystko, czego się tknie, ochrzczony przez „Baniowy Tarnów” burmistrzem, Ciepiela, zamienia się w coś, co należałoby tu określić słowem nieładnie pachnącym. Nawet bez-radni to zauważają od lat, nie udzielając mu już trzykrotnie wotum zaufania.
Dlatego Tarnowowi potrzebna jest prawdziwa strategia rozwoju, która przedstawi poprawną diagnozę tarnowskiej choroby oraz da receptę na pozbycie się wyniszczających Tarnów skutków wirusa, którym bynajmniej nie jest covid.
Niejako w P.S. godzi się zauważyć, że „strategia” zaowocowała wycofaniem się Romana Ciepieli z dotychczasowego twierdzenia, iż to za jego prezydentury Tarnów jest w najlepszym okresie w całej swej historii. W dokumencie czytamy bowiem: „największy rozkwit miasta … nastąpił w XVI w. za władania hetmana Jana Tarnowskiego…”. Przyznanie się obecnego prezydenta Tarnowa do tego, iż jednak hetman Tarnowski był bardziej wybitnym władcą niż Roman Ciepiela jest chyba największym plusem omawianego tu dokumentu (sic!).
Marek Ciesielczyk – niezależny radny pięciu kadencji, jedyny, który głosował za likwidacją diet dla radnych i proponował obniżenie wynagrodzenia prezydenta miasta